FOTO: Przęgląd Sportowy – Onet
W PGE Ekstralidze właśnie rozpoczęła się decydująca część sezonu. Kibice doczekali się emocjonujących play-offów, które wyłonią mistrza Polski, oraz równie dramatycznych play-downów, gdzie stawką jest utrzymanie w najlepszej żużlowej lidze świata. To moment, na który czekali wszyscy sympatycy czarnego sportu, teraz każdy punkt, każdy bieg i każdy detal może przesądzić o losach całych drużyn. Już pierwsze mecze pokazały, że nie ma mowy o łatwych zwycięstwach, a teoretyczni outsiderzy potrafią zaskoczyć i przechylić szalę na swoją korzyść.
INPRO ROW RYBNIK
Pierwsze spotkanie fazy play-down odbyło się w piątkowy wieczór o godzinie 18:00. Na torze w Rybniku zmierzyły się drużyny, które przed sezonem znajdowały się na zupełnie innych biegunach oczekiwań. INPRO ROW Rybnik, który zakończył fazę zasadniczą na ostatnim, ósmym miejscu, był powszechnie uważany za zespół bez większych szans na utrzymanie. Przez cały sezon ROW zmagał się z problemem wybrania drugiego najsilniejszego ogniwa. Sztab szkoleniowy musiał rotować pomiędzy Nickim Pedersenem, Glebem Czugunowem a Chrisem Holderem, ale żaden wariant nie przynosił stabilizacji. Ostatecznie w piątkowym meczu nie zobaczyliśmy Holdera, który najprawdopodobniej zakończył już tegoroczną przygodę z ligą polską.
STELMET FALUBAZ ZIELONA GÓRA
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja Stelmet Falubazu Zielona Góra. Klub ten przed sezonem był typowany do walki o najwyższe cele i wielu ekspertów widziało go w gronie kandydatów do złotego medalu. Piąte miejsce w rundzie zasadniczej i brak awansu do play-offów to ogromne rozczarowanie zarówno dla drużyny, jak i kibiców. Szczególnie bolesny był początek sezonu, słaba dyspozycja i straty punktów sprawiły, że Falubaz szybko wypadł z czołówki i zamiast walczyć o medale, musiał pogodzić się z walką o ligowe byt. Dla tak zasłużonego klubu to wynik daleki od oczekiwań i bolesny dowód na to, że nazwiska w składzie nie zawsze gwarantują sukces.
PIERWSZA SERIA ZAWODÓW
Sam mecz rozpoczął się w sposób niezwykle pechowy dla gospodarzy. Już w pierwszym biegu Nicki Pedersen, jadąc pewnie na drugiej pozycji, zgubił… laczka. Takie sytuacje zdarzają się w żużlu wyjątkowo rzadko i stały się powodem wykluczenia Duńczyka z powtórki wyścigu. ROW znalazł się w trudnym położeniu, ale to nie był koniec ich problemów. W trzecim biegu, kiedy rybniczanie prowadzili 4:2 i wydawało się, że wreszcie złapali właściwy rytm, na ostatnim łuku defekt motocykla przydarzył się Glebowi Czugunowowi. Zamiast powiększyć przewagę, ROW ponownie musiał pogodzić się z pechową stratą punktów. Mimo takich przeciwności losu gospodarze nie załamali się i udowodnili, że są gotowi walczyć o każdy metr toru. Kolejne biegi pokazywały ogromną determinację i sportową złość, która przełożyła się na niespodziewane, ale w pełni zasłużone prowadzenie. Kibice zgromadzeni na trybunach byli świadkami widowiska pełnego zwrotów akcji, dramatów i nieoczekiwanych rozstrzygnięć.
Sensacyjna wygrana ROW-u
Po czternastu biegach wszystko wskazywało na to, że Falubaz odrobi straty i jednak wywiezie z Rybnika zwycięstwo. Ostatni bieg okazał się jednak kluczowy, to właśnie wtedy gospodarze przypieczętowali sensacyjne zwycięstwo 46:44. Wynik ten jest wielkim zaskoczeniem. Rybniczanie dołowali cały sezon. Potrafili jednak podnieść się i w decydującej fazie sezonu wygrać z faworyzowanym Falubazem.
Relacja z meczu
Liderzy i wyróżnienia
Największym bohaterem piątkowego widowiska w barwach Falubazu był Leon Madsen. Duńczyk od początku meczu jechał pewnie i zakończył spotkanie z dorobkiem 16 punktów. Pokazał klasę i udźwignął rolę lidera. Swoją pewnością dodawał drużynie energii. W ekipie zielonogórzan wyróżnił się także Damian Ratajczak. Młodzieżowiec zdobył 9+2 punkty i był jednym z niewielu, którzy spełnili oczekiwania kibiców. Reszta drużyny zawiodła. Falubaz zamiast pewnego zwycięstwa poniósł bolesną porażkę.
W zespole gospodarzy najjaśniej świecił Maksym Drabik. Zdobył 13 punktów i potwierdził, że jest filarem ROW-u w tym sezonie. Dużo gorzej wypadł Nicki Pedersen. Trzykrotny mistrz świata przywiózł tylko 6 punktów i znów zawiódł.
Zapowiedź rewanżu
Zwycięstwo ROW-u Rybnik pokazało, że w play-downach wszystko jest możliwe. Faworyci nie mogą czuć się bezpieczni. Każdy mecz może zakończyć się niespodzianką. Dla Falubazu to wyraźny sygnał alarmowy. Jeśli drużyna szybko nie poprawi formy, spadek przestanie być tylko teoretycznym zagrożeniem. Rewanż w Zielonej Górze zapowiada się ciekawie, choć może być jednostronny. ROW na wyjazdach praktycznie nie istnieje. Zielonogórzanie natomiast wydają się mieć przewagę swojego toru i wygląda na to, że zażegnali już demony z początku sezonu.