Takie mecze jak ten chce się oglądać w Ekstraklasie. Obie drużyny zrobiły dziś wszystko, żeby wygrać, i udało się to gospodarzom. Przez większość czasu Widzew musiał gonić wynik, co chwilami im się udawało. Dwukrotnie doprowadzali do wyrównania po bramkach Shehu i Álvareza. To był kolejny mecz, w którym widać było indywidualne przebłyski piłkarzy z Łodzi, ale znów nie wystarczyło to, aby osiągnąć korzystny rezultat.
Na pewno drużynie nie pomógł bramkarz Veljko Ilić, który popełnił w tym spotkaniu dwa rażące błędy mające kluczowy wpływ na wynik. Kolejny bardzo solidny występ zaliczył natomiast reprezentant Albanii, Juljan Shehu. Jeszcze przed zdobyciem bramki oddał kapitalny strzał z dystansu, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Skrzydłowi Widzewa próbowali grać jak zawsze – wykorzystując swoją szybkość. To właśnie po faulach na skrzydłach piłkarze Górnika obejrzeli kilka kartek. Obie ekipy wyglądały zdecydowanie lepiej w ofensywie niż w defensywie, co najlepiej pokazuje sposób, w jaki traciły bramki. Drugi gol dla Widzewa był wręcz prezentem od defensywy Zabrzan, którzy zderzyli się ze sobą w polu karnym.
Widzew po raz kolejny zawiódł swoich kibiców. Gra nie wygląda dramatycznie – co więcej, prezentuje się o wiele lepiej niż w zeszłym sezonie – ale wciąż nie przekłada się to na dorobek punktowy. W klubowych gabinetach panuje duże ciśnienie, a kolejna porażka tylko je potęguje. W ostatnich dniach z pracy odszedł wiceprezes klubu. Pozostaje pytanie, czy wkrótce podążą za nim kolejne osoby.