Wczoraj w Rotterdamie, reprezentacja Polski rozegrała pierwszy mecz pod wodzą Jana Urbana. Jakie wnioski możemy wyciągnąć po tym spotkaniu?
Bardzo dobry rezultat
Zacznijmy od wyniku. Holendrzy strzelili jako pierwsi. Przy rzucie rożnym Dumfries całkiem zgubił kryjącego go Zielińskiego i głową umieścił piłkę w siatce. Wydawało się, że Oranje dowiozą wygraną, ale w 80 minucie Matty Cash fenomenalnym strzałem doprowadził do wyrównania. Taki wynik utrzymał się już do końca.
Przebieg spotkania
Czy Holendrzy byli w tym meczu lepsi? Tak. Czy zasłużyli na wygraną? Prawdopodobnie tak. Czy powinno to mieć dla nas znaczenie? Moim zdaniem, niekoniecznie.
Na papierze było to największe wyzwanie eliminacji. Mecz rozgrywany na terenie najsilniejszej drużyny w grupie. Gdybyśmy przegrali wysoko, raczej nikt nie byłby specjalnie zaskoczony. Szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności- forma na poprzednich zgrupowaniach, nowy selekcjoner i liderzy- Lewandowski i Zieliński, nie grający zbyt dużo na starcie tego sezonu.
Patrząc tylko na grę, drużyna Ronalda Koemana naturalnie wyglądała lepiej. Dominowali w praktycznie każdym aspekcie- wykreowali dużo wyższe xG, oddali więcej strzałów, mieli piłkę przez 74% czasu. Jednak stworzone przez nich sytuacje, nie były sytuacjami bardzo dogodnymi. Skorupski miał trochę pracy, ale trzeba oddać naszym kadrowiczom, że bronili się skutecznie. Z dobrej strony pokazał się debiutant, Przemysław Wiśniewski. Pojawiały się co prawda momenty dekoncentracji, jak wspomniane odpuszczenie Dumfriesa przy bramce, czy strata piłki we własnym polu karnym Zalewskiego, patrząc jednak na całokształt, defensywnie, zaprezentowaliśmy się naprawdę solidnie.
W ofensywie brakowało konkretów i być może trochę odwagi. Zdarzały się momenty w których wychodziliśmy z kontrą, niestety w końcowej fazie często zwalnialiśmy, dając Holendrom szanse na powrót. Ich bramkarz nie miał wiele pracy. Gol Casha to też indywidualny błysk, a nie wypracowana akcja. Oczekiwalibyśmy więcej, ale biorąc pod uwagę klasę rywala i wcześniej wspomniane okoliczności, możemy być raczej zadowoleni.
Jan Urban
Na koniec kilka słów o nowym selekcjonerze. Debiut zdecydowanie na plus. Nie miał łatwego zadania, atmosfera wokół kadry nie była dobra, udało mu się oczyścić ją w znacznym stopniu. Po meczu z Finlandią mieliśmy ogromne zastrzeżenia do naszej obrony, tymczasem na tle silnego rywala pokazaliśmy, że potrafimy być szczelni i zdyscyplinowani. Na pewno w kolejnych spotkaniach będziemy oczekiwali więcej w ofensywie, ale do tego potrzeba czasu, którego trener na razie po prostu nie miał, w związku z czym trudno w tym momencie wyciągać daleko idące wnioski. Z całą pewnością możemy za to powiedzieć, że początkowe odczucia są jak najbardziej pozytywne. Z niecierpliwością czekamy na niedzielny mecz z Finami.